Kolejne dni mijały dla niego niemal tak samo. Były puste, nie przynosiły żadnej satysfakcji. Treningi, gra, samotność. Lina jak milczała, tak milczała, a Josh obmyślał plan, jak znów spróbować się "spotkać", trafić na niebieskooką. A Tobias miał mu w tym pomóc...
- Cześć! - zawołał na widok Tobiasa w połowie drogi. Student się zatrzymał. Miał plan, jak móc spróbować ją poznać. Musiał namówić go, jej towarzysza/przyjaciela/kolegę... kogokolwiek kim dla niej jest na wspólne spędzenie popołudnia. Tobias podszedł do niego i przywitał się uściskiem dłoni. - Jestem Joshua i od kilku tygodni tu mieszkam.
- Hej, Tobias, miło mi poznać sąsiada - odpowiedział szczerze, odwzajemniając uścisk. - Zaaklimatyzowałeś się już? - podjął rozmowę.
- Można powiedzieć, że tak - lekko się uśmiechnął. - Jeszcze brakuje mi tylko dobrych kontaktów z sąsiadami - zaśmiali się. - Masz może czas popołudniem?
No i przeszedł do konkretów. Zastanawiał się jeszcze, jak ma zasugerować, aby ona też się tam pojawiła. Jednak okazało się to o wiele łatwiejsze, niż myślał.
- No można powiedzieć, że mam plany... Spotykam się z przyjaciółką - przyjaciółka. Wiedział, że Werner miał na myśli Lenę, co naprawdę go uspokoiło. To tylko przyjaciele.
- Oh... Ale możesz wpaść z nią, nie mam nic przeciwko! - głupi to ma jednak szczęście, pomyślał.
- Jasne, tylko z nią porozmawiam.
W międzyczasie opuścili blok, a ich oczom ukazało się czerwone Porsche, należące do Leny. Widywał je dość często, udając się na poranną przebieżkę. Nie wiedział, ile ono mogło znaczyć.
- Podaj mi swój numer, tak będzie łatwiej - rozejrzał się dookoła. - Ooo, moja podwózka już czeka - wskazał na to auto, na którym zawiesił uwagę. - Tam siedzi Lena, moja przyjaciółka, z którą właśnie miałem zamiar się uczyć - zaśmiał się, a Joshua poczuł falę gorąca, uderzającą w niego. Lena. Tak ma na imię.
Podał mu ciąg liczb, ukradkiem spoglądając na samochód. Wydawało się, że próbuje się ukryć. Przed czym niby?
- To do zobaczenia? - spytał się Kimmich.
- Jasne, do zobaczenia.
I każdy z nich udał się w swoją stronę - Tobias do auta Leny, a Jo do parku. Odczuwał niesamowitą radość i satysfakcję. Udało się, postawił krok do przodu w tym pomyśle. Lina powoli schodziła na dalszy plan.
- Lina, Lena... O matko - mruknął sam do siebie, wywracając oczami. To będzie cud, jeśli się kiedykolwiek nie pomyli...
Poranek upłynął mu stosunkowo szybko. Trening, spotkanie z fanami, pozowanie do zdjęć, rozdawanie autografów. Norma. Na szczęście nikt nic nie mówił o sobotnim wypadzie do klubu, więc jego sekret jest bezpieczny. W międzyczasie odezwał się Tobias.
+44 879 080 183: Wpadniemy po 16 ;-) Tobias.
Wpadniemy... Słowo, które tylko go nakręcało. Będzie ona. Tak blisko, w dodatku w trójkę... Jak dobrze to rozegra, to niedługo będzie z nią już sam na sam.
Sprawdził godzinę. 11:38, miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił posprzątać, chciał się przed nią pokazać z jak najlepszej strony. Przygotował też lasagne, swój osobisty specjał. Wstąpił do piekarni, w celu zakupienia czegoś słodkiego.
Chwilę po szesnastej usłyszał dzwonek do drzwi. Serce podeszło mu do gardła, ta chwila nadeszła. Poprawił włosy w lustrze wąskiego korytarzyka, po czym otworzył drzwi gościom. Uśmiechnął się na widok goszczący przed jego oczami. Tuż obok niego czaiła się niziutka, niebieskooka postać.
Przywitał gości, którzy weszli do środka. Już na dzień dobry do jego nozdrzy uderzył zapach jej perfum. Owocowy, delikatny zapach truskawek.
- Jo, to Lena, Lena to Joshua - powiedział Tobias, a Niemka wyciągnęła dłoń w jego stronę. Uścisnął ją, czując prądy przeszywające jego ciało. Patrzyli się na siebie, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, który zmiękczał jego serce.
- Miło mi poznać - szepnęła, a na jej twarz wstąpił delikatny rumieniec. Jego spojrzenie znów ją lustrowało, znów to czuła, jak chociażby wczoraj rano. To uczucie nie do zidentyfikowania.
Jego głos rozgrzewał ją od środka, napędzał, motywował do dalszej próby poznania go.
- Mnie bardziej - nie pozostawał niewzruszony. Jej spojrzenie zdawało się docierać do jego duszy, a głos brzmiał jak najpiękniejsza melodia. Z bliska wyglądała jeszcze bardziej uroczo, niż wtedy, kiedy dzielił ich odrobinę większy dystans.
Wydawało się, że trwało to wieczność, a była to najzwyklejsza chwila. Sprawnie przeszli do środka, Lena słuchała konwersacji między młodymi mężczyznami, przyglądając się Kimmichowi. Tobias rozglądał się po całym mieszkaniu, urządzonemu bardzo nowocześnie.
Z czasem cała trójka żywo debatowała na sprawy związane z codziennym życiem. Joshua nie tylko sprawiał wrażenie miłego człowieka, ale takim był w rzeczywistości.
Ze skupieniem słuchała tego, co mówi, on miał tak z tym, co padało z jej ust. Tobias nie zauważał niczego niepokojącego, ewentualnie sprawiał takie wrażenie. Sami zresztą tak w siebie zapatrzeni sądzili, że to są wytwory ich wyobraźni.
- Gdzie łazienka? - spytał Tobias gdzieś po drugiej herbacie. Lena się ocknęła, a Joshua pokierował go, gdzie się znajduje poszukiwane przez niego pomieszczenie.
Zostali sami. Nieważne, że Tobi był raptem kilka metrów dalej. Byli sami.
Poczuła na sobie - zresztą nie po raz pierwszy tego dnia - jego spojrzenie. Westchnęła cichutko, zakładając nogę na nogę.
- Długo się znacie? - zabrał cicho głos, siadając obok niej na kanapie, podsiadając Wernera. Powoli stawał się coraz śmielszy, w końcu nie wychodził na kretyna, mówił coś do niej.
- Od początku studiów, mniej więcej rok - oblizała wargi, a on głośniej przełknął ślinę. Ta odległość powoli na niego działała...
- Mam dziwne wrażenie, że powinnam Cię znać - mruknęła, przerywając niedługą ciszę.
- W jakim sensie?
- Że jesteś jakiś znany, czy coś - zaśmiał się, a ona z lekka się zawstydziła. Chrząknął, chciał ją pogładzić po ramieniu, czy coś w ten deseń, ale bał się, że powoli się zapędza...
- O to chodzi! W sumie możesz mnie znać, bo jestem piłkarzem... - zawahał się na końcu drugiej części wypowiedzi.
- Wiesz, z piłką mam niewiele wspólnego, ale moje koleżanki się zachwycają nad Twoimi kolegami i non stop o nich nawijają - wywróciła oczami.
- Miło, przekażę im - z lekka czuł się...zaskoczony? Nie znała go.. Może to dobrze? Nie wiedziała, że ukrywa przed nią fakt, że ma kogoś, kto teraz go całkowicie olewa...
Wrócił Tobias, który tylko zerknął na nich kątem oka, unosząc brwi ku górze. Bez słowa zajął miejsce, zagadując Kimmicha o to, jak podoba mu się w Bayernie.
Odrobinę się skrzywił, ale z chęcią i całkowicie szczerze odpowiedział na jego pytanie.
- Wiesz... To marzenie większości smyków, aby kiedyś zagrać w Bayernie. A mi się udało spełnić to, o czym nawet nie śniłem! Nie wiedziałem, że kiedykolwiek uda mi się skupić uwagę skautów Bayernu, oraz usłyszeć tyle słów pochwał, dotyczącej mojej osoby z ust samego Guardioli! Gra w tej drużynie jest czymś wspaniałym, ale z drugiej strony... - urwał, zaciskając nerwowo dłonie. No właśnie.
- Wymagającym poświęcenia? - piłkarz poczuł dziwne ukłucie w sercu. Jego myśli niechętnie powędrowały w stronę Leny...znaczy się Liny. Poświęcił ich związek, chociaż chciał, aby przeniosła się tu z nim. Nie posłuchała go i teraz... Są w dość nieciekawym położeniu.
- Dokładnie.
Lena się zmieszała, słysząc to. Poświęcenie? Jak ogromne? Co miał na myśli Josh? O co chodziło Tobiasowi? Zerknęła na swoje palce, pomalowane czarnym lakierem. Próbowała odwrócić uwagę od tego, co się zdarzyło. Może miał kogoś, kogo poświęcił, aby grać w tej drużynie? Kogoś, kogo kochał i teraz nie umie się z tym pogodzić?
Te dwa pytania zabolały ją, chociaż nie powinny. Nakręcała się, co może jej tylko zaszkodzić...
Spojrzał na nią, czując wewnętrzny ból. Nie spodziewał się, że rozmowa zejdzie na taki temat i to w takim tempie. Bał się, że niedługo stanie przed wyborem: Lena, albo Lina...
Przyjaciele opuścili jego mieszkanie późnym wieczorem. I tak, zamiast nauki, wybrali czas z obiektem zauroczenia panny Klein. Dużo się dowiedziała, więc niczego nie żałowała, a szczególnie tego, że nie przygotowała się do końca do jutrzejszego egzaminu teoretycznego. Niby coś umiała, ale nigdy nie wiadomo, co może profesorowi przyjść do głowy.
Joshua z kolei analizował to, co się działo u niego w mieszkaniu. Zdawało mu się, czy naprawdę czuł zapach jej perfum, nadal unoszących się w powietrzu? Może to początki schizofrenii na jej temat?
Aczkolwiek chociaż nie myślał już o Linie, ewentualnie przypominał mu to widok ich wspólnych zdjęć, których na szczęście nie zauważyła. Aż tak się nie zagłębiała. Starał się nie myśleć o wyborze, liczył, że sprawy same się rozwiążą... Tak, rozwiązały się...
Godzina 22:48, słychać dzwonek do drzwi w mieszkaniu na trzecim piętrze. Zdziwiony Joshua idzie w ich stronę, zastanawiając się, kto tak późno postanowił go odwiedzić.
- Lina... - wyszeptał, widząc po drugiej stronie drzwi pannę Meyer. Ta, nie czekając na nic, rzuciła się na niego, zatapiając się w jego wargach.
- Niespodzianka - powiedziała, nie odrywając się od niego.
kiedyś umrę przez piłke, pa |
no to ten, hehe. przejdę do spraw bardziej trywalnych: moje Dojcze są w półfinałach!💕
jak Kimmi podchodził do piłki, to ja myslałam, że zejdę, bo przed oczami miałam jego dwie niewykorystane jedenastki (Telekom Cup no i ten finał DFB-Pokal, ehh) ale... udało się!!💕 krzyczałam ze szczęscia jeszcze głośniej, niż po karnym Hectora XD
to tak. pisałam u Adnana, że mam problemy z komputerem, ale spoko. jestem taką desperatką, że podłączyłam się pod stary monitor i jakoś działa XDDDD
Jestem ciekawa czy Jo nie pomyli imion w obecność swojej dziewczyny i czemu postanowila zrobić mu niespodziankę ;>
OdpowiedzUsuńco do komputera - nieważne jak, ważne że działa, zaradność przede wszystkim :D
Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*
aaaa, no nie spodziewałam się takiej końcówki!!♥
OdpowiedzUsuńciekawe jak to się rozwinie, obyś tylko zaraz tego nie popsuła ;-;
czekam nn <3
Teraz to ja nie wiem czy to dobra czy zła niespodzianka, skoro spędził trochę czasu z drugą panną na literkę L.! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Już wszystko tak się układało ^^ Loff story, kiedy Tobias poszedł do łazienki czy coś XD
OdpowiedzUsuńGupia Lina nie miała kiedy się pojawić tylko teraz?! Ugh... No szlak. :(
Czekam na więcej i to jak Josh zerwie z tą Liną. :*
Szalona kobieta XD
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam! XD wiedziałam, że coś się wydarzy :D
Cudowny! <3
Czekam na kolejny <3
Buziaki :*
Ja czekam, aż się pomyli z tymi imionami XD
OdpowiedzUsuńA ta niespodzianka na końcu, to nie taka super zaraz :D A niech Lina spada.
Ale pewne zaraz coś skomplikujesz... XD
Czekam na kolejny, ściskam ;*
No Domka, w końcu nadszedł czas podsumowań dla Kimmicha. Powiem Ci tak - gościu to mój guru XD tak wszystkimi zakręcił, że wyszło na jego i spotkał się w końcu z Leną. No i poszedł czołg, już się do niej dosuwał, już miał dziwne nieczyste myśli, a Tobias biedny siusiał i nie mógł skontrolowaćXD
OdpowiedzUsuńLena Ty depsie, jak Ty możesz nie lubić nożnej (w sensie nie oglądać) i wyskakuje mu z tekstem, że skądś go zna, bitch pls Jo mogłeś wyskoczyć z tekstem, że jestem aktorem w gejowskim porno (jak te miniaturki brr... nadal nie mogę patrzeć na Ryśka Piątka XD).
Kurna Lina weź się zwiąż i spitalaj. Wolałaś się bujać i robić fotki na ig niż pojechać za Joshuą, co chyba każda by tego chciała.i teraz wielka 'niespodzianka'. Niespodzianka by była, jakbyś wpadła pod pociąg i think so
Weź w następnym rozdziale pomyl się (w sensie Josh) żeby powiedział do Liny "Lena", to będzie epickie XDD
Ano te karne... to chyba był jeden z tych nielicznych momentów, gdy drżałam ze strachu no i śmiałam się, bo to było jakieś... dziwnawe. I śmiechowe... ale chyba tylko dla mnie XDDD Ja tak patrzyłam na Kimmicha i aż mi się przypomniało, jak w finale DFB strzelił Romkowi... no dobra, w nogi XD
Lubuję tego bloga, jak lubuje SLMS i czekam na następny rozdział. Gdy się pojawi, kopnij mnie, żebym szybciej napisała komentarz.
Przepraszam za błędy, ale szift nadal ma downa i trzeba mocno jebnąć, żeby wielka literka wskoczyła. (szantaż też ma moje serduszko)
Pozdrawiam mocno i ściskam jak nigdy, no i kocham sobie po cichu