poniedziałek, 20 czerwca 2016

Trzy - Nie zrobił wszystkiego

Czuł, po prostu czuł, ze musi dziś pójść do klubu. Starał się zagłuszyć przeczucie tym, że musiał jakoś odreagować na sytuację, w której się znalazł. Nie interesowało go za zbytnio to, że jutro na trzynastą musi być w ośrodku, bo o 15:30 ma mecz. I tak nie będę tam długo siedział, pomyślał, przeciągając przez głowę biały podkoszulek, na który narzucił czerwono-czarną koszulę w kratę. Wciągnął na nogi białe Air Maxy, poprawiając nogawkę błękitnych jeansów.
Lina nie odzywała się od trzech dni, a z każdą chwilą denerwował się coraz bardziej. Widział, że jego związek wisi na włosku, ale nie wiedział, co robić. Po prostu nie umiał wymyślić niczego sensownego, co mogłoby jakoś mu pomóc. Kochał ją tak samo szalenie, ale czuł, że ona nie jest do końca z nim szczera. Ukrywałaby coś przede mną? pytał sam siebie, oczywiście nie uzyskując odpowiedzi.
Udał się do najbliższego klubu, które często widział ze swojego mieszkania z bloku tuż przy granicy z przedmieściami. Z Liną mieszkał w samym centrum miasta, gdzie zgiełk momentami nie dawał mu spokoju. Tu mógł spokojnie odetchnąć, ruch był znośny.
Dziesięć minut po wyjściu był w klubie. Gdy do jego uszu uderzyła głośna muzyka, zapragnął wrócić do siebie, ale to przeczucie dalej go trzymało. Zastanawiał się, czy nie oszalał, przecież coś takiego mają kobiety...
Zacisnął dłonie w pięści i skierował się w stronę baru, skąd zamówił dla siebie bezalkoholowego Belly Dancera. Trzymając w dłoni wysoką szklankę, podążył pospiesznym krokiem w stronę kanap, licząc, że jakaś będzie wolna.
Znikąd usłyszał gwizdy i męskie krzyki. Odruchowo się rozejrzał dookoła, z początku nie zauważając, o co im chodzi. Salę przemierzała właśnie długowłosa brunetka wraz z jakimś chłopakiem i to na nią właśnie reagowali. Ciągnął ją za nadgarstek, co nie przypadło jej za bardzo do gustu, przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Powiodła beznamiętnie po nich spojrzeniem, zatrzymując się na zaskoczonym Joshu. Jej niebieskie oczy skupiły się na nim, a usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.
Zobaczył, że chłopak ją puścił, a ona dalej stała. Schwyciła w obie dłonie szklankę, dalej się na niego patrząc. Nie wiedział, ile się na siebie patrzyli. Minutę? Dziesięć? Ktoś szturnął go w ramię, przez co szklanka poleciała na podłogę.
- Cholera - zaklął, słysząc stukot rozbijanego szkła. Schylił się i miał zamiar zebrać, ale usłyszał kobiecy głos.
- Zostaw - w głębi duszy liczył, że to będzie ona, ale gdy tylko spojrzał w górę, od razu się zawiódł. Mówiła do niego błękitnooka blondynka z dużą ilością botoksu na twarzy. Wzdrygnął się, stawiając krok do przodu, licząc, że trafi na tamtą brunetkę. Ale jej nie było, zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Warknął pod nosem, wracając do baru, skąd zamówił Sex on the beach. Jeden nie zaszkodzi, pomyślał, biorąc pierwszego łyka. Poczuł jak jego ciało się rozgrzewa od alkoholu przemieszanego z kilkoma sokami. Odetchnął głębiej, czując dookoła zapach dymu papierosowego. Z lekka go odrzuciło, ale nie umiał opuścić lokalu.
Ale co mnie tu trzyma? spytał, popijając napój. Skierował swoje kroki z powrotem w tamto miejsce. Co on do cholery robił? Jego myśli zaprzątały tamte błękitne oczy, należące do brunetki. Oblizał spierzchnięte wargi na samą wizję jej uśmieszku.
Przechodząc obok kanap maksymalnie się skupił, jakby próbował jej szukać. Na marne, chociaż widział jedną brunetkę. Jednak to nie była ona, w dodatku siedziała z jakimś facetem, z którym się całowała.
W końcu usiadł, po czym wyciągnął telefon. Czuł, że zaczyna wariować. Najpierw z bliżej nieokreślonego powodu wyrwał się z domu, to teraz na domiar wszystkiego siedzi i pije, a w dodatku sam. Alkoholik jeden, fuknęło sumienie.
Odetchnął ciężko, przeglądając Instagrama. Lina dodała zdjęcie z jakieś imprezy z przyjaciółmi.
- A niby miałaś się uczyć - warknął do telefonu, zjeżdżając niżej. Mario i Ann, inni jego znajomi spędzali ten chłodny wieczór ze swoimi drugimi połówkami, uwieczniając te chwile w internecie... Tylko on sam. Standardowo.
Wyszedł z aplikacji i zablokował ekran. Podrapał się po głowie, zastanawiając się, co ma dalej zrobić. Może wrócę do domu?, myślał, włączę sobie FIFĘ i spędzę idealny wieczór. Idealny... Jasne. Potrzebował bliskości, którą dawała mu panna Meyer, która właśnie była zajęta czymś innym niż nim. Dokładnie ta sama, która oddalała się od niego. Ale co miał zrobić? Nikt nie umie mu pomóc. Nawet alkohol.
Dopił drinka do końca, po czym ruszył w drogę powrotną do baru. Oddał używaną przez siebie szklankę i skierował się w stronę wyjścia. Zignorował wszystko, a szczególnie ten wewnętrzny głosik, mówiący mu, aby został. Miał dość, najchętniej położyłby się spać, mimo dość wczesnej pory. Sen to jedyny sposób na ukojenie powstałego mętliku.
Lina, to spojrzenie, to pieprzone przeczucie, jeszcze na dobicie świadomość, że wizyta w klubie źle wpływa na jego opinię jako piłkarza, oraz na opinię Bayernu. Wszystko razem powodowało niezłą mieszankę w głowie, od której niektórzy by już nie wytrzymywali.
Ale nikt mnie nie poznał, tym chociaż nie powinienem się martwić, próbował się pocieszyć, czując orzeźwiające, chłodne powietrze. Jego opinia nie ucierpi, nikt się nie dowie o "wypadzie" do klubu.
Kwadrans później wspinał się już po schodach na trzecie piętro, do mieszkania o numerze 5, w którym mieszkał. Poczuł ulgę, zamykając drzwi. Aczkolwiek dalej czuł, że nie zrobił wszystkiego, co miał zrobić w dniu dzisiejszym. Postanowił to jednak zignorować, bez niczego udał się do łazienki i wziął szybki prysznic, po czym udał się do łóżka.
W nocy prześladowała go właśnie ona. Stała naprzeciw niego, wpatrując się w jego szare oczy z delikatnym uśmiechem.

~*~*~


Wróciła na ziemię, gdy tylko ich spojrzenia straciły ze sobą kontakt. Otrząsnęła się i ruszyła do przyjaciela, który w najlepsze gadał z ich wspólnymi znajomymi. Próbowała się skupić, ale czuła, że te oczy jeszcze nie raz się na nią spojrzą, co było dość głupie, bo kto wierzy przeczuciom? W dodatku miała wrażenie, że powinna go znać...
Jej głowę przeszywały szare oczy i ten zawstydzony uśmieszek. Odruchowo sama się uśmiechnęła, obejmując palcami wysoką szklankę z drinkiem. Odetchnęła głośniej, nie mogąc się oderwać od nich, nawet w swoich wyobrażeniach.
- Lena, czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - usłyszała głos Angeli, rudowłosej piękności, za którą gania się połowa chłopaków z roku. Nie były w jakoś bliższych relacjach ze sobą, ale były podobne i stanowiła także część jej "paczki", w której ostatnio czuła się niepotrzebna. Jak zresztą każdemu dookoła.
- Przepraszam, wyłączyłam się - przyznała szczerze, na co jej przyjaciel westchnął.
- Pytałam się, kiedy wspólnie pojedziemy do Berlina.
- No raczej, że jak najszybciej! - przystała na to z udawanym entuzjazmem. Teraz naprawdę nie chciała nigdzie wyjeżdżać, wolała zostać w domu, oraz w towarzystwie kakao i muzyki w tle spędzić chłodny wieczór z książkami.
- Kolejny weekend pasuje? - pokiwali głową na zatwierdzenie.
Dalej omawiali szczegóły wyjazdu, a następnie zaczęli się bawić. Lena kątem oka szukała tamtego spojrzenia, jednakże spotkała się z zawodem, nigdzie go nie było. Czuła coraz większy smutek i zawiedzenie. Niepotrzebnie się nakręcam, pomyślała, wracając do loży po kilkunastu tańcach, dzierżąc w dłoni kieliszek z wódką.
- Nie przesadź - ostrzegł ją Tobias.
- Dobrze, mamo - odpowiedziała sarkastycznie, duszkiem opróżniając naczynie. Jej ciało przeszedł dreszcz, dreszcz przyjemności. Śmiało ruszyła na parkiet, wkręcając się wśród tłum wraz z Haną. Wspólnie tańczyły, muzyka ją wkręcała, aż... Poczuła na swojej talii czyjś dotyk. Zamarła, czując jak czyjeś dłonie wślizgują się pod jej koszulkę i dotykają płaskiego brzucha. Pospiesznie się odwróciła, a przed jej oczami zjawił się jakiś napalony typek.
Poczuła napływ adrenaliny w żyłach. Odepchnęła go i wybiegła z sali, co było nie lada wyczynem, z dziesięciocentymetrowymi obcasami na nogach. Odetchnęła z ulgą, znajdując się przed lokalem. Jednakże radość nie trwała długo - w środku zostawiła torebkę, w której miała klucze, telefon...
Nic nie miała przeciwko temu gapieniu się, schlebiało jej to. Ale gdy ktoś posunie się za daleko...
Zacisnęła wargi w cienką linię, wracając do środka.
- Wracam do domu - powiedziała na ucho Tobiasowi, gdy tylko znalazła się obok niego. Jej głos drżał, zastanawiała się, cy to usłyszał...
- Lenka, co jest? - spytał, przytulając ją do siebie.
- Chcę wrócić do domu. Wrócisz ze mną?
- Jasne, Słonko - wypuścił ją z uścisku, ale schwytał jej dłoń. W drugą wzięła torebkę i opuścili lokal.

- Lena - zaczął, gdy wracali. Ich dłonie dalej były splecione ze sobą. Tobi czuł, że otaczanie jej bezpieczeństwem jest jego obowiązkiem. Lena była dla niego najważniejszą dziewczyną w jego życiu, jego małym skarbem... Skarbem, do którego nie powinien mieć TAKICH uczuć.
Spojrzała na niego bez słowa, nie musiał kończyć, wiedziała, o co mu chodzi.
- Źle się poczułam - powiedziała. Po części była to prawda. Poczuła obrzydzenie i mdłości na samą wizję tamtego dotyku. - I po prostu chciałam już wrócić do domu.
- Zostaniesz u mnie, prawda? Zresztą, co będę gadał, zostajesz, przecież piłaś.
- Spokojnie, nie pojadę - zapewniła go.
Przed wejściem do bloku zdjęła buty, nogi zaczęły ją boleć. Tobi przemilczał, uważnie się na nią patrząc. Przygotował sobie posłanie na rozkładanym fotelu, stojącym w kącie salono-sypialni w jego mieszkaniu. Rozłożył też wersalkę dla Leny, która przebierała się w łazience.
Niedługo potem leżała już w łóżku. Nie mówili za dużo, dla niego starczyła już sama świadomość jej obecności.
- Tobias - szepnęła, podnosząc się spod kołdry. - Chodź do mnie.
Długo nie musiał być proszony, w jednej chwili zjawił się obok niej. Wtuliła się w niego, zamykając oczy. Jego dłonie delikatnie gładziły jej plecy, cicho mruczał, odczuwając pełną satysfakcję. W głowie toczył mały pojedynek, nie powinien tak się cieszyć z tego, w jakim są teraz położeniu. Byłą jego przyjaciółką, tylko i wyłącznie. Nie mógł liczyć na nic więcej. Nie miał prawa tego robić.

Po zjedzonym śniadaniu postanowiła wrócić do domu. Schodziła po schodach bez butów, powoli stąpając po każdym stopniu. Nie miała kaca, ni nic, na całe szczęście. Umówili się na dziewiętnastą, ze po niego przyjedzie, a potem udadzą się do Audi Dome.
Będąc na drugim piętrze usłyszała ciężkie tupania. Zdziwiła się, kto mądry w niedzielę z rana o tej porze skądś wracał?
Zauważyła go w połowie drogi na pierwsze piętro. Spojrzała na niego, a jej serce przyspieszyło swoją pracę.
- To niemożliwe... - wyszeptała, patrząc się wprost na niego.



oj tam, Lenka, wszystko jest możliwe :D także... tak, to był Josu. pewnie wszystkie jesteście szczęśliwe, hehe spoko, bo ja też XD
W KOŃCU NADCHODZĄ UPRAGNIONE DWA MIESIĄCE WOLNOŚCI! w końcu będzie dużo dużo czasu na pisanie fanfików 💕

6 komentarzy:

  1. Czuję niedosyt spowodoway końcówką, wiec niecierpliwie czekam na kolejny :D pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. no i oczywiście zakończyłaś w takim momencie, ugh!!! ;-;
    ajj no no i to było do przewidzenia, że to będzie on :D
    czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. nie urywa się w takim momencie! :c
    widzisz? zasmuciłaś mnie XD
    o, widzę moje "piękne" imię tu wystąpiło :D
    kurczę, to urocze. taki trochę niezdara, że mu szklanka wypadła, ale co tam XD
    to zdjęcie mnie rozwaliło jak je zobaczyłam. patrzę i myślę "Boże, jaki krasnal" XD ale sprawdzam ile ma wzrostu i "jednak nie krasnal" :D
    czekam na kolejny, ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówki zawsze muszą być tajemnicze! Chociaż może jednak nie aż tak.. :D
    Czekam na kolejny :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha dosłownie kilka sekund przed przeczytaniem końcówki przyszła mi informacja, że Hiszpania przegrywa z Chorwacją 2:1... Moja reakcja: to niemożliwe ahahha XDDD
    A jednak.. Coś ta Hiszpania nie jest taka jaka była XD
    A wracając..
    Biedny Joshi :/
    I znów w takim momencie :((
    Cuowny <3
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda mi Joshui... :( Ta gupia Lina z pewnością go zdradza z jakimś cipeuszem. -.-
    Tobias jest kochany, taki troskliwy <3
    Już nie mogę się doczekać, aż się spotkają, znaczy już się spotkali, ale choćby żeby porozmawiali ^^ Czuję, że Kimmich będzie mógł z nią znaleźć wspólny język, a Lena stanie się jej powiernikiem.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny kochana <33

    OdpowiedzUsuń