Mario Goetze: I jak?
Kimmich westchnął głośno, odczytując tę wiadomość. Chciało mu się śmiać. Jak miało być, no jak? Sprzeczają się...tak naprawdę o nic. Joshua nie czuje tego, co kiedyś...
Joshua: Nijak. To nie to samo...
Przyznał się. Przed sobą i przed przyjacielem. Przyznał się do tego, co tkwi w nim. Miał tego dość, nie chciał tego ciągnąć...
Mario Goetze: Nie myślałeś o tym, aby... Aby to skończyć? Po co to ciągnąć? Przecież masz jeszcze całe życie przed sobą!.. No i...
Joshua: No i co?
Mario Goetze: A...A Lena?
To pytanie raczej ściągnęło go na ziemię. No właśnie. Lena. Co z nią? Przecież nie mieli ze sobą kontaktu od chwili, kiedy wyjechał do...do Liny. Poczuł się...dziwnie? Okłamał ją, przez całą ich znajomość był z nią nieszczery. Dotychczas nie odczuwał żadnych wyrzutów sumienia. Dotychczas... A teraz? Pierwszy raz poczuł ten ciężar.
Co miał zrobić?..
Joshua: Nie wiem już, co mam robić...
Mario Goetze: Zrób to, co uważasz za słuszne, Młody.
Jakby to było takie proste, sarknął w myślach. Gdyby to było proste, jak wszyscy mówią... To tak naprawdę nie byłoby problemów. Nie wiedział, nie potrafił sam sobie z tym pomóc, a Mario... Mario też mu nie pomógł. Zostało jedno rozwiązanie...
Podniósł się z łóżka i sięgnął do walizki, z której wyciągnął ubrania na nadchodzący dzień. Nie zawracał sobie głowy tym, czy koszulka jest wyprasowana, czy nie ma na niej żadnych zagnieceń. Nie interesowało go to, nie miał na to czasu i najmniejszych chęci.
- Śniadanie! - zawołała oschle, kiedy ten zdążył niezauważenie przemknąć do korytarza.
- Zjem coś na mieście - oznajmił, opuszczając mieszkanie. Musiał się przewietrzyć, musiał przemyśleć to, co napisał mu przyjaciel... Jednocześnie potrzebował też zasięgnąć po pomoc do jednego z najbliższych mu osób, które mieszkały w Lipsku, chodzi tu o nikogo innego jak o Youssufa Poulsena.
Brak samochodu nie robił mu większego problemu, młody piłkarz mieszkał na sąsiednim osiedlu, więc droga nie trwała za specjalnie długo. Dziesięć minut później stał już w windzie, która miała go przetransportować do mieszkania Duńczyka.
- Youssu! - próbował się uśmiechnąć, co za zbytnio mu nie wyszło.
- Nie wierzę, kogo to moje oczęta widzą! Josu! - młodzi piłkarze przytulili się na powitanie.
Chwilę potem siedzieli już w środku ogromnego i przestronnego apartamentu.
- Kimmi, stało się coś? - zapytał, przyglądając się uważnie Niemcowi. - Kolejna kłótnia z Liną? Stary, po cholerę Ty to ciągniesz!
Poulsen podniósł się i ruszył prędkim krokiem do sosnowej komody. Youssuf nie darzył zbytnią sympatią miłości Joshui, ale cóż, nie miał wielkiego wpływu na to, z kim kto chodzi do łóżka. Ale od czasu, kiedy Kimmich nie mieszkał w Monachium... Lina przeszła całkowitą metamorfozę. Stała się jak nie ona...
- Spójrz Ty na to - podał mu swój telefon, na którym wyświetliło się zdjęcie. Z początku Niemiec nie mógł odnaleźć sensu po co mu je pokazuje, ale... Ale później dotarła do niego prawda. - Nie jest taka święta, na jaką wyglądała.
Joshua też taki nie był... Ale u niego nie dało się tego udokumentować. To wszystko ułatwiło mu podjęcie decyzji. Co go łączyło z Liną? Wspólna przeszłość? To, że była jego pierwszą miłością?
Nie wiedział, co ma mu powiedzieć. Ale wiedział już, co ma zrobić. Musi to skończyć, jak najszybciej... Nim stanie się coś złego pomiędzy Leną, a nim...
Lina 'znała' przebieg każdej kłótni pomiędzy nimi. Nie odzywa się przez kilka godzin, najczęściej przebywając wówczas poza domem... A wraca z bukietem kwiatów, prosząc ją o wybaczenie, nawet jeśli nie było to z jego winy. A pot tym... Wspólny, namiętnie spędzony czas.... Była pewna tego, że tym razem też będzie taki finał.
Jednakże jak wielkie było jej zdziwienie...
Pewny siebie i przekonany, co do swojego czynu Kimmich, dumnie kroczył w stronę mieszkania panny Meyer. Szedł, aby zrealizować swój plan. Szedł, aby skończyć z przeszłością. Z przeszłością, która posypała się tuż przed przejściem do Bayernu, ale której rozłamu nie zdołał tak szybko zauważyć. Którego chyba nie chciał nawet widzieć...
Wszedł po cichu do środka, używając swojego kompletu kluczy. Postanowił działać szybko, aby ta cała pewność siebie z niego nie uleciała.
- Lina, musimy porozmawiać - nigdy w życiu nie był taki oschły. I nigdy taki pewny. No, prawie pewny. Kiedy usłyszał o ofercie od Bayernu, ani chwilę się nie wahał. Chciał jak najszybciej podpisać kontrakt, chciał jak najszybciej stać się zawodnikiem rekordowego Mistrza Niemiec.
Kobietę zmroziło, kiedy usłyszała TAKI ton ze strony młodego Niemca. Nigdy w życiu tak nie mówił!
- Jestem w salonie.
Odetchnął ciężej, kierując swoje stopy we wskazanym kierunku. Nigdy się nie spodziewał, że ich czas dobiegnie końca. Liczył, że...że L...Lina będzie jego jedyną. Tą, która zawsze będzie jego. Cóż, przeliczył się.
Siedziała na kanapie, opatulona kocem. Oglądała jakiś serial w telewizji. Chłopak wywrócił oczami, stając centralnie przed nią.
- Joshua! Oglądałam...
- Ale teraz nie oglądasz - skrzyżował dłonie na klatce piersiowej. - To koniec, Lina.
Zmarszczyła brwi, omiatając przestraszonym wzrokiem jego twarz. Że co on powiedział?
- Co Ty biadolisz?
- To, co słyszysz. Liczyłem, że to wszystko będzie wyglądało o wiele inaczej. Przeliczyłem się... To, co było między nami już dawno zniknęło. Myślałem, że to tylko chwilowy kryzys... - prychnął, nie potrafiąc pojąć jak bardzo się mylił. - Za dużo sobie wyobrażałem.
- Żartujesz sobie... - szepnęła, a on nie zareagował. Nawet na nią nie patrzył. Zwykła, kamienna twarz. Zero uczuć. Nic. Całkowite przeciwieństwo "jej" Josha. - Nie żartujesz.
- Dokładnie. Ciągnąłem to tak długo licząc, że... Że wszystko nabierze innego sensu. Ale... Też nie byłaś święta.
Zmarła, słysząc te słowa. Zastanawiała się jak... Jakim cudem on się dowiedział?
- Dobrze wiesz, co mam na myśli, nieprawdaż? Ten przyjazd miał to wszystko zmienić... I zmienił, jednocześnie to kończąc.
Odwrócił się na pięcie i zniknął w sypialni. Zebrał używane przez siebie rzeczy i schował je na samo dno walizki. Sprawdził łazienkę, z której zabrał ostatnie drobiazgi. Minął obojętnie salon, w którym się znajdowała. Narzucił na siebie kurtkę i przyciągnął walizkę bliżej siebie.
- Żegnaj, Lina - powiedział bardziej do siebie, wychodząc z mieszkania.
Skierował się w stronę miejsca, które odwiedził rano. Youssuf zaoferował mu, że do czasu rozpoczęcia zgrupowania w Lipsku będzie mógł mieszkać u niego. Potem przeniesie się do hotelu, w którym spędzi trzy dni z drużyną, aby następnie znaleźć się w Monachium, gdzie także potrwa trzydniowe zgrupowanie.
hehe, to tak: to jest ostatni rozdział w przerwie wakacyjnej, eww. :| *płacze*
No wreszcie! Co tak długo zwlekał z tym zerwaniem... Teraz tylko mam nadzieję, że z Leną jakoś mu wyjdzie. Chociaż boję się, co Tobias jej powiedział. Nie psuj tego pls
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Myślałam, że będzie tutaj Lena i jej reakcja na to co pokazał jej Tobias.. Cóż, tak czy siak bardzo się cieszę, że Lina to już przeszłość. Oby teraz było tylko lepiej. ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Jezu, jak dobrze, że w końcu zerwał z tą Liną, bo mnie babsko tylko denerwowało. Tak żyje nadzieją, że Joshua i Lena będą super parą i wszystko będzie git, ale coś czuje, że Lina dowie się co wyrabiał Joshi w Monachium i będzie szum...No i jeszcze ten Tobias. Jakby nie mógł się zakochać w innej ziomalce. Wydaje mi się, że nie odpuści Kimmichowi i będzie chciał walczyć. A no i czy ty musisz zawsze w takich momentach przerywać? Czytam sobie i wszystko supi i nagle bum, koniec rozdziału...Mam nadzieje, że w przyszłości będą troszkę dłuższe rozdziały, bo uwielbiam tego bloga i tą historię! Btw, licze na więcej czułych momentów :p
OdpowiedzUsuńBuziaki i do następnego! :)
Całe szczęście, że Josh w końcu zebrał się w sobie i rzucił w cholerę Linę. Wiedziałam, że ona jakiś mu numer wywinie. Jednak dobrze się stało, bo może w innym przypadku ciągnął by to dłużej.
OdpowiedzUsuńJednak nic nie usprawiedliwia go przed tym, że mamił Lenę mając Linę. Mam nadzieje, że teraz zbierze się na szczerość i wyzna Lena prawdę, bo im dłużej będzie kłapał tym gorzej. Choć nie wiem czy się nie spóźni, bo pewnie Tobias już pewnie przygotował caluteńką kartotekę na Kimmicha :D
No jestem cholernie ciekawa jak on z tego wybrnie.
Pisz dalej kochana, ściskam ;*
Hej! :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie czytam Twoje opowiadanie od początku (chyba nie muszę dodawać, że uwielbiam Josha?), ale jeszcze nigdy nie komentowałam.
Strasznie podoba mi się to uczucie między Kimmichem a Leną. Tu wszystko psuła Lina. Wreszcie z nią zerwał, ale... Jestem pewna, że ona nie da tak szybko za wygraną.
Martwi mnie to co w poprzednim rozdziale powiedział Tobias (oczywiście musiałaś urwać w TAKIM momencie). Czekam na kolejny.
Pozdrawiam i jeśli możesz informuj mnie o nowych. :*
_____
zwariowalismy.blogspot.com
No nareszcie! Papa Lina, witaj Lena :D oczywiście mam nadzieję, że Jo nie spotka nic przykrego i, że Tobias nic nie namiesza między piłkarzem a dziewczyną...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam :*
Aż trzynaście rozdziałów czekałam aż zerwie z Liną :O XD
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że coś się popsuje między nim a Leną, kiedy napisałaś mi o "pechowej" 13 XD
Na szczęście póki co wszystko jest ok, ale troche obawiam się Tobiasa... o,O
Czekam na kolejny rozdział! :*
Jestem i ja! Nadrobiłam wszystko :D
OdpowiedzUsuńLina XD Czułam ogromną satysfakcję, jak Josh z nią zerwał. Kurde w końcu! Domyślam się co przygotował Tobias...
Obawiam się tylko jak Lena na to zareaguję i czy dogada się teraz z Kimmichem. :/
Dodajesz rozdziały w poniedziałki tak???
Rany jak ja to wytrzymam xDDD
Umrę normalnie xD Serio, zaczytałam się :D
Przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym zamachem :D
Nie żałuję. :D
Czekam na następny rozdział z moim ulubieńcem z Bayernu :D
Buźka! :*
Jezu w końcu zerwał z Liną, czekałam na ten dzień...denerwowała mnie od początku XD Teraz mam nadzieję że z Leną się ułoży, no bo musi:((
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie jedynie teraz Tobias. Coś czuję, że jeszcze tu namiesza...
czekam nn <3
Hehehehheh w końcu! XDDD
OdpowiedzUsuńBrzydal ze mnie, ale no cóż xddd
Cudo <3
Czekam na nn. <3
Buziaki :***
No i bardzo dobrze, że z nią zerwał! :D
OdpowiedzUsuńW ogóle wystraszyłaś mnie pisząc, że to pechowa trzynastka. Normalnie miałam milion czarnych myśli. W ogóle przeczytałam już dawno, ale komentuję teraz, bo nienawidzę pisać komentarzy na telefonie. :/
Czekam na kolejny i ściskam ;**