poniedziałek, 26 września 2016

Siedemnaście - Jesteś niemożliwy

Pierwsze fale szoku, związanego z powrotem Leny i Josha minęły. Tobias nie umiał pogodzić się z tym, że dla panny Klein może być tylko przyjacielem, chociaż w jej towarzystwie udawał, że wszystko jest okej. Gdzieś w tyle głowy układał plan, jak może ostatecznie zniszczyć ich związek. Rodziców Leny cieszyło to, że ich młodsza córka z powrotem jest szczęśliwa, a w dodatku to szczęście ma na kogo przelewać.
Lena niemal unosiła się na skrzydłach miłości, dopiero teraz zauważając piękno życia i świata, jakim się otaczała. W końcu potrafiła oddychać pełną piersią i cieszyć się...dosłownie ze wszystkiego.
Joshua wreszcie był w stanie odczuwać pełną satysfakcję ze związku, jaki budował. Uczucie, jakie było pomiędzy panną Meyer, a nim, nie był tym, w jaki sposób widział miłość.

~*~*~*~


- Jedziemy do Dubaju - zaczął na dzień dobry, kiedy tylko zobaczyli się pierwszy raz po świętach. U niej w domu. Na szczęście bez jej rodziców, którzy na dłużej pozostali w Ingolstadcie, u teściów Christiana. Mieli wrócić po nowym roku, co pozwalało Lenie robić..dosłownie to, co chce w domostwie państwa Klein.
Nie czekając na jej odpowiedź musnął jej wargi, zaciskając palce na jej biodrach. Niemka położyła dłonie na jego klatce piersiowej, próbując go odepchnąć, ale nie była w stanie. Szczerze, to nawet nie chciała tego zrobić.
Lenę zaskoczyły te słowa tak bardzo, że nie była w stanie nic z siebie wykrztusić. W dodatku pocałunek uniemożliwił jej zebranie się do kupy.
- Joshua? - spytała, kiedy tylko choć trochę się ogarnęła. Chciała się dowiedzieć, o co dokładnie mu chodzi, ale była świadoma, że na tak długie pytanie się nie zbierze. Kimmich uśmiechnął się szeroko, jeszcze raz łącząc ich wargi razem.
- Ty, ja, Matze i Margo oraz mała, znaczy się Sophie, ich córka - odpowiedział na jednym tchu, a dziewczynę zatkało. - Wylatujemy jutro popołudniu z Lipska.
- Niby jakim cudem jutro?
- Rezerwowałem wszystko w jeszcze przed świętami... - spojrzał na nią miną niewiniątka.
- Kimmich! - pisnęła, a ten wybuchł śmiechem. - Jesteś niemożliwy.
Dla Leny zapowiadało się to możliwie najlepszym zakończeniem starego, oraz początkiem nowego roku. Joshua nie mógł sobie wyśnić lepszego urlopu przed wznowieniem przygotowań do rundy wiosennej, niż spędzenie tego czasu z ukochaną.
- No nie zaprzeczę - zaśmiał się, a ta go pocałowała, chwytając jego twarz w swoje dłonie. - Myślę, że tam zajmiemy się nadrabianiem straconego czasu... - wymruczał znad jej ust, znacząco przyciskając jej ciało do swojego. - Bo jestem przekonany, że dobre dwie godziny spędzisz na pakowaniu się.
- Oh, czyżbyś chciał mnie podpuścić? - spojrzała wprost w jego oczy, uśmiechając się dziko. - Założę się, że zmieszczę się w pół godziny. W jednej walizce - piłkarz w jej tęczówkach zauważył, że nie żartuje. Mimo to dalej brnął w tę grę. 
- Chyba jak będzie wielkości Twojego pokoju - na jego twarzy zawitał uśmieszek cwaniaka, a na pannę Klein podziałało to niemal tak samo jak płachta na byka.
- Grabisz sobie, Kimmi. Zdecydowanie - odciągnęła jego dłonie od swojego ciała i niemal z prędkością światła pognała na górę. A on za nią.
Zamknął za sobą drzwi do jej sypialni, rozglądając się dookoła. Nigdzie jej nie było.
- Ile dni? - usłyszał jej głos z...zza rozsuwanych drzwi.
- Tydzień.
Chwilę milczała, a z pomieszczenia obok dobiegały dziwne dźwięki przesuwania i...jakby coś zlatywało na podłogę. W końcu wyszła, ciągnąc za sobą dość sporą walizkę.
- Wątpię, czy się zmieścisz - spojrzała się na niego wymownie, zachowując poważną minę, która doprowadziła chłopaka do kolejnego ataku śmiechu. - Pół godziny, tak? - zerknął na zegarek, który wskazywał kilkanaście minut po ósmej wieczorem.
- Nawet mniej - ...i już jej nie było, znów zniknęła w garderobie.
Tydzień to naprawdę dużo. Ale w Dubaju nie trzeba zbyt wielu ubrań, więc bez problemu się zmieści. Rozsunęła walizkę i położyła ją na podłodze. Po kilku sekundach już zaczęła się zapełniać bielizną oraz strojami kąpielowymi, do których - po dłuższym namyśle - dołączyły trochę luźniejsze bluzki i spodenki. A na końcu dwie sukienki - jedna na sylwestrową noc, której na pewno nie spędzą w hotelowym zaciszu, i drugą luźniejszą, idealną na warunki, jakie panowały w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
- Czas Ci się kończy! - oznajmił Kimmich, kiedy przed Leną pozostały najtrudniejsze sprawy, czyli dodatki.
Jęknęła, łapiąc się za głowę. Po ułożeniu rzeczy i zrobieniu miejscu na buty, wsadziła tam ciemne szpilki, japonki oraz sandałki, które pasowały do praktycznie wszystkiego. Muszą starczyć, pomyślała, zapinając suwaki bagażu. Nie zawracała głowy biżuterią, bowiem nie rozstawała się ze świątecznym prezentem od Joshui, czyli o srebrnym komplecie biżuterii, jaki miała na sobie.
Z triumfalnym uśmiechem opuściła pomieszczenie, ciągnąc za sobą pełną walizkę.
- Dwadzieścia siedem minut i czterdzieści sekund... Jestem pod wrażeniem - powiedział z uznaniem, podchodząc do niej. Puściła metalową rączkę i zarzuciła ręce na jego szyję. Nie musiała długo czekać na jego reakcję i dosłownie po paru sekundach już czuła jego dłonie na swoim ciele. Mruknęła gardłowo, przybliżając się do niego. Ostatecznie ominęła usta, składając kilka pocałunków na szyi.
- Oczekuję nagrody - szepnęła na jego ucho uwodzicielskim tonem.
Poczuła, jak jej ciało przeszywają dreszcze podniecenia i pragnienia. Pragnęła go. A on pragnął jej.
Wsunął dłonie pod beżowy wełniany sweter, pod palcami czując delikatną skórę ukochanej. Podniosła głowę, spoglądając na niego spod półprzymkniętych powiek, kiedy on przesuwał swój dotyk wyżej, poznając jej ciało, ukryte pod warstwą ubrań.
Puściła jego kark, zdejmując z siebie miły w dotyku materiał, ukazując płaski brzuch i jędrne, nie za duże i nie za małe, piersi, ukryte pod białym biustonoszem. Wargi chłopaka niemal jak z automatu przylgnęły do jej gorącego ciała i składały masę krótkich pocałunków.
- Joshua - wyszeptała, a ten błyskawicznie się wyprostował, co wykorzystała na pozbycie się górnych części jego garderoby.
Patrzyli się sobie w oczy, próbując doszukać się chociażby cienia zawahania w swoich czynach. Powiódł opuszkami palców po jej brzuchu, zatrzymując się przy zapięciu spodni. Rozpiął metalowy guzik i pociągnął za rozporek.
Niespieszne tempo powodowało, że oboje rozpierały burze emocji. Ale żadne nie chciało narzucić pośpiechu drugiemu.
Zsunęła z siebie do końca spodnie, po czym skierowała swoje kroki w stronę łóżka. Jednakże Joshua nie pozostawił jej na długo samej. Sam z siebie zdjął jedną z ostatnich rzeczy, jaką miał na sobie i dołączył do niej. Stała przed materacem, plecami do niego. Wykorzystał to, rozpinając haftki biustonosza i ostrożnie go z niej ściągnął. Oparła głowę o jego ramię, a ten schwycił w dłonie jej piersi i zaczął je masować.
Obróciła się, po czym opadła na materac. Pozbyła się majtek, a w Kimmichu aż się zagotowało na widok jej nagiego ciała. Wspierała się na łokciach, patrząc się na niego wyczekująco. Przygryzienie wargi podziałało na niego jak płachta na byka. Położył się na niej, pierw namiętnie całując jej usta, a następnie obrzmiałe piersi.
Czuła, jak jego męskość niemiłosiernie wbija się jej w udo. Schwyciła go w jedną z dłoni i powoli przemierzała całą jego długość, kiedy jego usta pieściły jej.
Z jej buzi wydostał się jęk, kiedy zabrał jej rękę i przeniósł na swój kark. Podobnie uczynił z drugą.
- Jesteś moja - wyszeptał rozmarzonym tonem, kiedy ich ciało łączyło się w jedność.



myślę, że to zdjęcie idealnie pokazuje emocje po tym rozdziale XDD
no i jak emocje po tym poście? :D 


6 komentarzy:

  1. Hmm xDD
    Gorąca ta końcówka xDD
    Ale bardzo mi się podoba ❤
    A jak sobie wyobrażę Kimmiego nago to...dobra,idę i czytam jeszcze raz :D
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehehehehehehe ty zboczuszku! XDDD
    No ale nie powiem fajnie no XD 😂😂😂😂😂
    Rozkręcają się nam :D
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Dominika zaczyna się staczać na drogę grzechu i rozpusty XD Ale jak się staczać to razem, bardzo mi się podoba co Ty tam napisałaś XD Przeczytam se jeszcze raz, a co mi tam! XD
    Mogłaś kontynuować... :D
    Czekam na kolejny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnyy rozdział :D to co, może nabroją i będzie mały Kimmi? Heheszki :D
    Czekam na kolejny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. emocje po tym poście? ty się nawet nie pytaj! XD
    chyba coś napiszę do Stefka haha
    przepraszam, że jestem dopiero teraz :(( mam nadzieję, że następnym razem nie zniknę na tak długo.
    właśnie... ja to bym nie miała nic przeciwko małemu Kimmiemu XD tak więc... :D
    buziaki i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam już dużo wcześniej, ale że nienawidzę pisać na telefonie to wracam z komentarzem dopiero teraz.
    No no, widzę, że ich związek ruszył z kopyta.
    Cóż, podobała mi się ostatnia scena :D Oby tylko nie było z tego jakiejś wpadki...
    Pomimo iż ten rozdział jest taki typowo radosny i w ogóle, to w pamięć zapadło mi jedno zdanie:
    "Gdzieś w tyle głowy układał plan, jak może ostatecznie zniszczyć ich związek"
    i trochę zaczynam martwić się na nowo, bo mam wrażenie, że jednak nie wyszli na prostą i czeka ich jakaś niemiła niespodzianka, ale obym się myliła.
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń